Przebywając w Poznaniu odnoszę wrażenie, że jest to zagłębie miejsc na późne śniadania. Miasto ma też swoisty leniwy charakter ze swoimi przestrzeniami pełnymi zieleni oraz secesyjnymi kamienicami. Na pewno to moja nie ostatnia wizyta w Poznaniu.
Z polecenia moje pierwsze kroki śniadaniowe skierowałam do Świętego, który swoim wystrojem oraz rytmem przypomina moje ulubione Blossom w Krakowie.
Sam lokal nie jest duży ale wysoki i co najważniejsze obsługa chętnie pomoże zorganizować miejsce czy doradzi z doborem menu. Można też siedzieć na zewnątrz i podziwiać kamienice.
Przyglądając się miastu przez duże okno Świętego widziałam jak z wielką determinacją klienci parkowali aby tylko udać się tutaj na śniadanie. To miejsce wydaje się być wręcz oblegane przez prawdziwych Poznanian.
Co do jedzenia to śniadanie przeszło wszelkie moje oczekiwania. Pieczony serek Haloumi podany z ciepłym wieloziarnistym pieczywem, awokado, sadzonymi jajkami i najlepszą na świecie sałatką będzie mi się śnić po nocach. Próbowałam też ich bajgla z wołowiną oraz jakiem sadzonym i to również była fiesta smaku. W burgerze znajdziemy porządny kawał wołowiny!
Forma podania oraz ilość co do jakości poprostu perfecto! Kawkę możecie dostać również na mleku roślinnym oraz i bez laktozy.
Przyznam się, że po tym brunchu czułam się mega najedzona!
Miejscówka nie jest w samym centrum i trzeba kawałek samochodem czy lokalnym autobusem podjechać co ma oczywiście dla nas turystów swoje plusy i minusy, ale patrząc na jakość jedzenia, mnie to osobiście nie przeszkadza. W końcu fajnie jest zacząć dzień od naprawdę dobrego posiłku.
Znajdź to miejsce na mojej BRUNCH AND BREAKFAST MAPIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz